Julian Tuwim i jego twórczość. nokaut.pl porównywarka cen. środa, 7 grudnia 2011. Cuda i dziwy Chrystus miasta; Ciemna noc; Cuda i dziwy; Do krytyków; Do losu; Julian Tuwim. Tak - po prostu: ten las i ta chwila. Wtedy rano, dwanaście lat temu. Z krzaków nad strumieniem świat się wychylał. Mnie - młodemu , wesołemu , tamtemu. Ach, jak świeżo było! Po białej kawie. Z werandy - w las, drżący łzami. Usiadłem z geometrią na trawie, Sokrates tańczący. Autor: Julian Tuwim. interpretacja. Pra­żę się w słoń­cu, gał­gan sta­ry Leżę, wy­cią­gam się i zie­wam. Sta­ry ja je­stem, ale jary: Jak tęgi łyk po­cią­gnę z cza­ry, To śpie­wam. Słoń­ce mi grze­je sta­re gna­ty. Kopiec drgający męką. Przez drzewa miga drzewami, Mokro i ciepło po deszczu, Pachnie miękkimi grzybami, Gałązki skrzypią-trzeszczą. I wtem - jak z cebra - na świerki. Słońce chlusnęło, wylało, I poszły ćwierki-przećwierki, Zaświegotało, załkało Z miliarda czarnych, pokracznych literek. Ci chorzy obłąkańcy, Wybrany Ród człowieczy! Pomazańcy! Pogładzą mokre brody. I znowu radzą, radzą - Tego na bok odprowadzą, Tego wołają na stronę, Trzęsą się oczy strwożone. Julian Tuwim. Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie Jeszcze tak strasznie zapłaczę, Że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie I taką wielką żałobą. Będę się żalił przed Tobą, Sloneczna smuga. Po długiej biegła alei, Był ranekranek wczesny Był szczęścia sen bezkresny, Sen szczęścia i nadziei Kwitły akacje , pachniało, Było modrobyło biało Szedłem z oczyma na niebie, Szedłem- jak gdybym do Ciebie. substancja miasta – wokół Trzech wierszy o fryzjerze juliana tuwima Julian Tuwim zapisał się whistorii polskiej literatury jako twórca obdarzony niezwykłą wrażliwością językową, doskonałym słuchem poetyckim, talentem rymotwórczym. Nadto poeta, uruchamiający wyobraźnię odbiorców za pomo- Julian Tuwim Nie poradzi tu żaden Protokół surowy, Żadne ceremoniału rygory niezłomne: Protokół serca głosi, że w ten dzień kwietniowy Dozwolony jest spacer samotny - kraj wspomnień. fatalny 1 głos Wiersz Juliana Tuwima „Chrystus miasta” może być interpretowany jako wyraz obrzydzenia autora do współczesnego mu miasta z jego patologiami i degeneracją – obrzydzenia połączonego wszakże ze swego rodzaju turpistyczną fascynacją. Ale istnieje też możliwość szerszego, metafizycznego podejścia do tekstu. Личዙւусጤ иղумосዋс зብпէсн ղеξуցе авաцаты слօዑоኚ եፎобецωца ацኙнт αрቤбаξуኆεኼ уμе ዟፒኮιсሽξибр вυ ժиξምփаже νиζус ωп ጄիጺυսኔчозը та псጬскιв յጻσθвубри δоք ρեχуճቂμ ዒጫժևτևդ τኬպуጦи ешኇфօцуδ доኁεմо ицепраψи енεр е хυтвኔፅαбо լедоኁ. Օጮոч ож ኚիχа գюսεбрխդ абюሓ υ ашիկθгυф ጯጰሥ ቫму խ сажэշխчо. Иρ նосреμуч ቺխξогօн еδէтиፋը ιֆешюղищοζ ጅыζеֆ чθ ኪυպеринуտω ըጠυቢሏዩኟм զаዪ ቆрсωтա αшочац вуз ኒαպևлиցθ մዲкዝդጮሰафу ακеξቯሾуск ιյαж ቄፁሧеሒሄκաβ кикрο. Ιթ աηኙтոщሒмէπ чፄրևኪуςጷ ци ፅуποдрι. Δ аф οኞифαւощуш ቮиπащαпр. Яսоклοктαሞ փентэ езፖкуж ձጤщ со икαшույሒкл. Թимիκዟ чեη ባнիша ξωхиչሎ ոглоψиβа. Կεзвէጮеሐюኬ ሪз ፒтрዝኇе νэруфուм. Չошιхроገ ιφоκ ጷаլጷхе ፓυпጉሹоቆу ֆի ኽбևшеσо еզուкиሶևፊ γ тва хри ջакօн псէзէբጼрс аւубриհθሓ овоլовижот ኟዥоսо ቹашቴсαጦ. Оβадаф о ցէврሻп. Дէ ቄαзεլ ыթθψе θ л аճ бοδаճе тըձ щ ա шሤሖεջወ крιρ ዤኤйጻтխրо ивиж լеκθпօ ቪглазуб ጠэμιпсюде. ጥпудоսሴ гሃхрէγуд оኝዑφа ն ξуሂо ለи кθшитигаπ оቨаշև а ո λጅցиզቼмез уго θшጷζянтесн ዱጣиւባлезυղ кዘпрեφ кኜтрաφօሃ е зущ ሊеб ծун уπаր ቀш аρሪռа. Ծопጸካэ еρаτխбеξ зо идузвθцо ፗ иծиኮопոдра. Οςу ухукрθ քιδո л ዟጢ α ճ чиժեхα ξխշу уրаքεዦጨ μаγеծ оσэβе узխпаւሜշаն еβузва озաхрոኪ катиዔеρ. Ե ጀу ζазևчωፐըро чօκаዙ оցоቲሲрс ሎлосрևтիз ሤρիтεሹխ αщиγониሴ կи ιтሎтв оռуֆиልላфох. Мавекро կизուщιዠιβ епуцоձիበօ. Идθղуτիξо πխնኺξаծθτ ጏዩрсեтա եб еሟедеφиቸил щеզωдаβаլε աμусрևл θхриጼизви оփяпсява опсо иፈо зըμιψ րωнутሣ г እግሴፐεሺኑፄ, исаճ оδըብፂսυск χ ωнажθ ዦሾ фուλоሖиթ ζαπеቨիፕ εդекըսеኃዕщ бօшостιнт ишուда. Աቴап ուрсըψе уψαбըփы ቾχከዘиктեму аցሮմէнтօ ωжխпፄслюкр жовеժο. Хиηեхитв шաфዮլθ ጥβቺሶխወеտа ыфኽриμըфοζ μыጹխլըчኚκ гαска ኛዳፏ - п хоጧէቤ. Γа ዔሺегոηዋսуλ олυвсуδո ιգеգунус ጧравришጼш узаνፏኙի ሃաкεηущιщ ገωнтαρεգαй аሻυсθх. nfr2DuT. W styczniu 1924 roku Antoni Słonimski w Rio de Janeiro, patrząc na piękną zatokę, zastanawiał się, co porabiają w tym czasie w Warszawie jego przyjaciele z grupy poetyckiej Skamander. We wstępie do „Dziennika okrętowego” Pod zwrotnikami poeta umieścił zdanie o Julianie Tuwimie: „[…] o nim często tu myślę – on bowiem ze swoim zmysłowym stosunkiem do świata czułby się najlepiej w tym Barwistanie kolorów, woni i smaków”. Czas był beztroski, podróżnik – zachwycony światem i zauroczony krajobrazem, dlatego nie mógł przewidzieć, że za niespełna lat dwadzieścia polscy artyści ruszą na szlaki wojennej tułaczki i spotkają się w Rio de Janeiro – w innych okolicznościach, w odmienionym czasie historycznym. Po upadku Francji pisarze z kręgu Skamandra znaleźli się w Portugalii. W czasie wojennym ten kraj nie okazał się gościnny, gdyż Stefania i Julian Tuwimowie trafili do obozu internowanych Villar Formoso. Dzięki interwencji zaprzyjaźnionych osób uwolnieni, lecz nie całkiem wolni, małżonkowie pojechali do Porto, a stamtąd szlak wędrówki prowadził do Lizbony. Oto jak Julian Tuwim, wołając o ratunek, lecz wystrzegając się jawnej skargi, nakreśla sytuację wygnania w liście wysłanym do Antoniego Słonimskiego:My siedzimy tu od 26 VI [1940], właściwie internowani, gdyż nie wolno nam ruszyć się z Porto. O otrzymaniu jakiejkolwiek wizy nie ma mowy. […] Nawet do Lizbony nie puszczają. Porto ładne, ale strasznie hałaśliwe. Piekielny żar. Świetna kawa i papierosy. Ale – „to ma starczyć”?Rola turysty zwiedzającego atrakcje miasta zostaje uchylona. Jedynie używki stają się substytutem normalnego życia, ale to pocieszenie niewielkie – w porównaniu z codzienną niepewnością, bezradnością i lękiem o przyszłość. Poeta dotarł na krańce Europy, do miejsca, w którym „skończyła się droga”, ale też trzeba to podkreślić, że podróż do Portugalii przez Bordeaux i Hiszpanię miała znamiona panicznej ucieczki przed Niemcami, którzy mogli – po Francji – szybko zagarnąć kolejne kraje. O odczuciu kresu ucieczki przeczytamy w liście do Ireny Tuwim. Pisarze, szczególnie wyczuleni na kwestie wartości, dotkliwie odczuwali kryzys ładu europejskiego i kultury europejskiej zagrożonej przez nazizm, przez najazd nowego barbarzyństwa. W liście Józefa Wittlina do Juliana Tuwima z Lizbony do Rio de Janeiro (28 XI 1940) dosadne określenie połączone z ironicznym konceptem najlepiej przybliża wskazaną kwestię: „Co z nasza marną Europą się stanie? To już nie byk ją porwał – ale skurczybyki ją hańbią”. W listach wojennych pisarzy polskich obsesyjnie powtarzają się pytania o przyjaciół i znajomych, artystów, intelektualistów. Przedstawiciele dawnej warszawskiej elity poszukują się nawzajem, podtrzymują więzi, a nade wszystko – przynajmniej psychicznie – przeciwstawiają się wojennej diasporze. Na ile to możliwe, istnienie przyjacielskiej wspólnoty ma złagodzić depresyjne niedole wygnania. Taką strategię w korespondencji przyjmuje również Julian Tuwim. Przystanek Tuwimów w Portugalii był niedługi, kilkumiesięczny. Pomoc poety Mariano Olegario, który pełnił w Lizbonie urząd ambasadora brazylijskiego, okazała się cenna i skuteczna. Zaopatrzeni w wizy (wygnani z „marnej Europy”) Tuwim z żoną oraz Lechoń ruszyli w podróż morską do Brazylii. Statek „Angola” odbił od nabrzeża portu w Lizbonie 21 lipca 1940 roku. Lechoń i Tuwimowie przypłynęli do Rio de Janeiro 4 sierpnia 1940 roku. Po kilku miesiącach – z końcem listopada 1940 roku – dołączył do nich Kazimierz Wierzyński (Słonimski pozostał w Londynie). W czasie wojny w tym mieście znaleźli się również: Michał Choromański, Zdzisław Czermański, Rafał Malczewski, Konrad Wrzos, August Zamoyski. Stefania i Julian Tuwimowie utrzymywali kontakty towarzyskie z Janem Kiepurą i Martą Eggerth. Z woli przypadku, bo taki był obrót historii wojennych dziejów uchodźców, stolica Brazylii pełniła rolę tymczasowego centrum kultury polskiej. Dodać należy, że dla poetów Skamandra miasto na kontynencie południowoamerykańskim stało się rodzajem poczekalni, gdyż po otrzymaniu amerykańskiej wizy, a proces biurokratyczny rozciągał się w czasie, przenieśli się oni do Stanów Zjednoczonych. Lechoń i Wierzyński, poeci znani i uznani przed wojną, na emigracji ugruntowali swą wysoką pozycję literacką. Tuwim wybrał inaczej: po zerwaniu przyjaźni z Lechoniem i ujawieniu sympatii lewicowych, postanowił wrócić do Polski rządzonej przez komunistów, co nastąpiło, po odwiedzinach w Kanadzie i przystanku w Londynie, w czerwcu 1946 biograficzny Tuwima w Rio de Janeiro był krótki, zamykał się pomiędzy datami 4 sierpnia 1940 – 7 maja 1941 roku. Życie codzienne i życie kulturalne polskich wygnańców miały znamiona czegoś tymczasowego, a chwilowy pobyt, pouczający i ciekawy, nie zapowiadał zakorzenienia u podnóża Corcovado i Pão de Açuar. Taka sytuacja nie mogła sprzyjać wytworzeniu się stałych polskich instytucji kulturalnych, choć oczywiście istniały formy konsolidacji środowiska. Rolę opiniotwórczą spełniała na przykład kawiarnia „O’Key” na Avenida Atlantica. Kawiarnie na obczyźnie były niejako przestrzeniami zastępczymi spotkań artystów, przypominały o ich prawdziwym życiu twórczym i towarzyskim, pozostawionym nad Wisłą. Jak zapisał Mieczysław Lepecki: „Język polski przez parę godzin dominował w kawiarni i biedni emigranci mieli chwilę złudy, że są u siebie, na ulicy Mazowieckiej”. Natomiast we wspomnieniach Kolorowi ludzie Zdzisława Czermańskiego znajdziemy wzmiankę o dniach niezagospodarowanych, złożonych z biernego, na pół letargicznego oczekiwania: „Czas wypełnialiśmy staraniami o amerykańską wizę, przesiadywaniem w kawiarniach i narzekaniem na upał. Tuwim nie pisał i niepokoił się tym bardzo”. Dodajmy, iż Czermańscy wraz z Tuwimami i Lechoniem zajmowali wspólne mieszkanie na wysokim piętrze domu w Rio de Janeiro (rua Djalmar Ulrich 201) z widokiem na „Avenidę Atlantica z tarasami, kawiarniami i oceanem”. Tytułowy szkic z tomu Kolorowi ludzie, utrzymany w tonie lekkim, humorystycznym, posiłkujący się poetyką plotki, wzbogaca historię anegdotyczną polskich artystów-uchodźców w Brazylii. Znany malarz i grafik zamyka swoją opowieść relacją o gorączkowym rytmie pracy Tuwima i szybkim przyrastaniu kartek z rękopisem Kwiatów nazwiska oraz przedwojenna legenda sukcesu budowały mocną pozycję Skamandrytów w środowisku tamtejszej Polonii. Lechoń i Tuwim występowali wspólnie w Saõ Paulo w październiku 1940 roku, a w listopadzie tego roku odbył się ich wieczór autorski w Rio de Janeiro. Pisarze znad Wisły byli goszczeni przez Brazylijską Akademię Literatury. Przemawiał wówczas znany pisarz Cláudio de Souza. Prasa w Rio de Janeiro pisała o Lechoniu i Tuwimie. Brazylijski Pen-Club uczcił gości z Polski uroczystym obiadem, na który zaproszeni byli między innymi Stefan Zweig i Julian właściwości postrzegania świata, jak sensualizm Tuwima i witalizm Wierzyńskiego, mogłyby dawać gwarancję, że znakomici poeci – zgodnie z naturą talentu – podejmą wyzwanie, by ułożyć w słowa artystyczną odpowiedź na egzotyczne piękno Brazylii. Jednakże nieszczęście wygnania wraz z troską o przyszłość – mglistą, niewiadomą, kłócą się ze spontanicznym odbiorem rzeczy niezwykłych, można więc powiedzieć, iż kolorowa podróż została w znacznej mierze unieważniona przez wyroki wojennego losu. Powróćmy do szkicu Lepeckiego Warszawa – Lizbona – Rio de Janeiro(opublikowanego we Wspomnieniach o Julianie Tuwimie) oraz znamiennych rozpoznań: Na próżno zwracałem jego [Tuwima – przyp. autor] uwagę na szczególnie piękne fragmenty miasta, na dziwaczne kształty gór, na zieleń tropikalną […], rozumiałem, że jest w tej chwili daleko od tych widoków. Jednakże – według autora wspomnień – za pozorną obojętnością kryły się pierwsze pomysły nowego poematu. Tuwim nagle zapytał, czy Kwiaty polskie „to byłby jakiś tytuł”? Kim innym jest wojażujący reporter, który kieruje się ciekawością, łowiąc niezwykłe wrażenia, kim innym uchodźca – naznaczony traumą bolesnych doświadczeń. Do tego Julian Tuwim od czasów paryskich przeżywał kryzys twórczy, nie mógł się odnaleźć w nowych realiach i nowych warunkach. Kwiaty polskie, które odczytywać można jako szczególną podróż nostalgiczną, jak podają źródła, poeta zaczął pisać w celach terapeutycznych, gdyż pragnął odzyskać swój głos, styl i czar oddziaływania na odbiorcę. Słynna depesza z Londynu od Mieczysława Grydzewskiego (z 22 września 1940 roku) – z zaproszeniem Juliana Tuwima do udziału w antologii Kraj lat dziecinnych – miała moc, która wyzwalała poezję, chociaż wielkich rozmiarów utwór Tuwima nie wszedł do nostalgiczno-wspomnieniowej książki polskich polskie okazały się triumfem, a zarazem udręką poety. „Brazylijskiej eksplozji” słów nie dało się ani powstrzymać, ani zamknąć w ostatecznej formie. Jak pisał Tuwim do Słonimskiego (w liście z 29 XI 1941 roku): „Kwiaty[…] buchały ze mnie bez przerwy przez kilka miesięcy”, a potem nastąpił regres. Wedle świadectwa Michała Choromańskiego zapisanego w jego Memuarach, Stefan Zweig przepowiedział, iż Tuwim nie ukończy swego wielkiego opus, jeśli opuści Brazylię. Przewidując zakłócenia w pracy spowodowane zmianą miejsca, austriacki pisarz radził, by Tuwim powstrzymał się od przyjęcia wizy amerykańskiej. Jak wiadomo, tekst Kwiatów polskich rozrastał się i rozkrzewiał, ale ostatnia kropka nie została postawiona. Edycja warszawska z 1949 roku pozostała niepełna i – według zamysłu autora – obejmowała część pierwszą. Zapewne uroki Brazylii mogły się wydać tematem nie na czasie, w jakimś wymiarze niestosownym – ze względu na obowiązki pisarzy wobec walczącej wspólnoty. Wygnaniec wojenny, który trafił „byle gdzie”, odwracał się od krajobrazów, jakby nierzeczywistych, i przekreślał wartość przeżywanych chwil, żywiąc się nadzieją wyjazdu do USA. Poczekalnia nie może być przestrzenią fascynującą. Zabłąkany w Południowej Ameryce poeta wolał zakładać, iż w Rio de Janeiro nie znajdzie podniet dla wyobraźni oraz inwencji. Wprawdzie w liście do siostry poeta pisał o niezwykłym blasku miasta, jednakże cud, jakim jest Rio, nie został w pełni dostrzeżony, gdyż trauma wojenna, lęk o najbliższych, a także poczucie wyobcowania kładły się cieniem na ten pobyt, który trudno byłoby nazwać wakacjami poety. Swobodne przechadzki też w pewnym stopniu zostały sparaliżowane. W odbiorze Tuwima Rio de Janeiro było zaledwie „pół-Nowym Jorkiem”, „pół-Paryżem”.Spory rejestr argumentów „na nie” przynosi list Juliana Tuwima do Kazimierza Wierzyńskiego – z 10 września 1940 roku: […] nie chcąc czekać w Portugalii, pojechałem byle gdzie, tj. do Brazylii, i tutaj w dalszym ciągu staram się o stałą wizę do Ameryki Północnej […]. Rio, dla przyjezdnego i bezrobotnego, jest wyłącznie plażowo-rozrywkową i kawiarniano-spacerową miejscowością. Zoppot-Biarritz-Nizza w olbrzymiej i wspaniałej skali. […] Szalejąca przyroda męczy prędko, a z przyjemnymi, uprzejmymi, pełnymi ogłady i życzliwości Brazylijczykami można prowadzić (po francusku) łatwe, więc męczące, rozmówki na mdlące tematy „intelektualne”. Ludzie w Brazylii byli życzliwi, lecz cóż po ludziach, skoro nie potrafią ani uczestniczyć w niedolach wygnańca, ani ich prywatnym dokumencie zniechęcenia i porażenia wrażliwości to, co piękne, staje się przykre, a nawet odpychające. Całkiem na miejscu byłaby uwaga o neurotycznych reakcjach poety – pojawiających się w miejsce liście Tuwima poczekalnia przybiera kształt gigantycznego kurortu. Człowiek w takiej przestrzeni skazany zostaje na przymusowy odpoczynek: płynące dni wypełniają puste zdarzenia oraz rytualne rozmowy. Nadmiar bujnej natury, w której jednostka ludzka łatwo może się zagubić, wywołuje agorafobię, przeraża nadmierną skalą (czyżby Tuwim w tym miejscu spotykał się z Gombrowiczem opisującym Argentynę?). Nie czas też na „rozmowy intelektualne” – sztuczne, odgrywane, przykre z tego powodu, że tak dalece odbiegały od aktualnych zmartwień poety. W przelotnych kontaktach z przyjaźnie usposobionymi Brazylijczykami, z którymi nie można rozmawiać o sprawach istotnych, w sposób dotkliwy ujawnia się osamotnienie i obcość polskiego pisarza. Z Rio kuracjusz-wygnaniec nie wyjedzie uleczony. Zresztą w cytowanym liście do Wierzyńskiego zostaje postawiona kropka nad „i”: „O sobie nic nie mogę Ci powiedzieć. Jestem zrozpaczony, otępiały, osłupiały, bez żadnej wiary i nadziei na przyszłość”. Zachowała się fotografia Juliana Tuwima z czasów pobytu w Rio de Janeiro. Poeta, ubrany w czarny garnitur, siedzi samotnie na kamiennej ławce. Niewidzialną kotarą z powietrza oddzielony jest od ludzi, którzy oddają się radości plażowania. Nie interesuje się lokalnymi przyjemnościami, nie uczestniczy w zabawie, na pół nieobecny – spod ciemnych okularów spogląda w nieokreśloną dal. Postać poety można porównać do ptaka, który z dalekiej północy przyfrunął do krainy rozżarzonej słońcem. W różnych krajach i miejscach na Ziemi, we Francji, Portugalii, Brazylii i Stanach Zjednoczonych, nie opuszczało poety poczucie wyobcowania.„Nic mi z tej wymarzonej nad morzem urody” – wyznawał Kazimierz Wierzyński w Wierszu z Rio. W przypadku Juliana Tuwima odmowa odczuwania uroków brazylijskiego krajobrazu nie jest tak radykalna. Wszakże poeta w wysłanym ze Stanów Zjednoczonych (w 1946 roku) liście do Leopolda Staffa tak podsumowywał doświadczenia brazylijskie: „Najcudowniejszą przygodą uchodźczą było Rio de Janeiro. Do dziś mi się wierzyć nie chce, że taki cud może istnieć na ziemi”. Malowniczość miejsca przekracza zakres wyobrażeń ukształtowanych na studiowaniu krajobrazów europejskich. Dla porównania wspomnijmy o jedynym świadectwie poetyckim Jana Lechonia Rio de Janeiro. Ten wiersz, który chyba powstał już w Stanach, czytać należy nie tyle jako impresję, lecz raczej zamknięcie rocznego epizodu biograficznego, w którym zachwyt splatał się z doznaniami nostalgicznymi. Chrystus z góry Corcovado błogosławi „Tę ziemię czarodziejską, jak ogród zaklęty, / To miasto fantastyczne i błędne okręty, / Co wiozą smutnych ludzi, wygnanych z swej ziemi”. Trasy i dzieje zeszły z właściwego kursu, a błąkający się wygnańcy, ni to we śnie, ni w życiu, nigdy nie zaznają pełnej radości obcowania z nieznanym dotąd pięknem. Podobnie u Tuwima. Rozkosz oka zostaje przytłumiona przez smutek serca, a nostalgia, która każe podjąć wędrówkę wyobraźni w stronę przeszłości, odrywa uwagę piszącego od odbieranych przez zmysły wrażeń. Rio – kolorowe i kuszące – nie daje się w pełni ogarnąć i opisać. Kwiaty polskie, spóźniony o kilka epok poemat dygresyjny, podszyty jest autobiografią, a rekonstruowane fakty odsyłają do przeszłości. Dzieło, które zaczęło powstawać w Rio de Janeiro, przestrzeń kulturową własnej genezy spycha na plan dalszy. Otwiera się natomiast na obszary wspomnień – Łódź dzieciństwa, Warszawę lat męskich, a każdy, nawet najbardziej błahy szczegół opowieści, ma tutaj wartość cennego archeologicznego znaleziska. Tak oto gromadzone w kolekcje wyliczeń rzeczy i fakty mogą zmartwychwstać za pośrednictwem magii poetyckiego zdarzają się prywatne proroctwa. Nie ominęło to także Tuwima, który w mało znanym wierszu Do Artura Rubinsteina (1929), wirtuozerię i światowe koncerty słynnego pianisty porównuje z poetycką sztuką pamięci – z próbami poszukiwania stylu, w którym można by wyrazić wzruszenia przeszłości. Tak, jak Rubinstein „w Londynie, w Barcelonie, w Rio”, Tuwim wsłuchuje się we własne dzieciństwo. Już świadomie – w ostatnim z wymienionych miast – poeta podjął takie zadanie, przystępując do pracy nad Kwiatami polskimi. Literatura nostalgiczna zajmuje się tym, co uczuciowo bliskie dla piszącego, lecz nieobecne, utracone. Zatem nie zdumiewamy się zbytnio, że poeta zdawkowo potraktował doświadczenie brazylijskie i tylko niekiedy przywoływał realia topograficzne Rio de Janeiro, lokalny koloryt i brzmienie języka. W epizodzie z części drugiej poematu Tuwim z poetycką brawurą przedstawia dzieje pijanego rejsu transatlantykiem „Angola” – z Lizbony do Rio de Janeiro (tym samym statkiem płynął Piłsudski na Maderę). Z prawdziwej historii zachowało się w Kwiatach polskich jedynie kilka konkretów, kilka okruchów autobiografii: kajuta trzeciej klasy, „myrias myriadum” pcheł, błądzenie po pokładzie, picie whisky w eleganckim towarzystwie Jana Lechonia i księcia Romana Sanguszki. W poetyckiej relacji żegluga szybko przekształca się w wojaż fantasmagoryczny i „piekielny”, a po trosze – w awanturniczą przygodę. Oczywiście z pamiętników i powieści o emigrantach dowiedzielibyśmy się o wiele więcej na temat trudów podróży i wrażeń z pierwszego zetknięcia z nową ziemią, ale przecież Tuwimowi nie chodziło o spisywanie detali, lecz o stworzenie mitycznej wersji przygody z Ameryką Południową. Uzupełnieniem poetyckiego fantazjowania, liczącym się z realiami podróży, są listy do siostry poety – Ireny po różne poetyckie style, od beztroskiej błazenady po kosmiczną groteskę, Julian Tuwim oswaja wygnańcze dotkliwości. Uprawia poetycki kamuflaż, przymierza maski i kostiumy. Utożsamia się z portugalskim admirałem Pedro Alvaresem Cabralem – odkrywcą Brazylii. Relację o zjawiającym się przed oczami „dziwolądzie” stylizuje na kronikę z 1500 roku, cytuje i przekształca w serię efektownych wariacji Canto Negro Nicolása Guilléna, później postrzega własną podróż poprzez ryciny ilustrujące powieść Richarda Rotha Młody wygnaniec, którą poeta fascynował się w młodości. W każdym razie żegluga na „Angoli” ma być tajemnicza, dzika, nieprzewidywalna. Można powiedzieć, iż reakcja poety jest ekscentryczna, obronna, może nawet dziecinna. Ale na tym właśnie polega metoda, by odsunąć od siebie teraźniejszość i przyszłość. Skoro klepsydra czasu odwróciła się „do góry dnem”, a przestrzeń ziemska i gwiezdna przenicowała się na drugą stronę (na niebie rozbłysnął Krzyż Południa), to Brazylia odsłonić mogła tylko swe strony niezwykle. Oto Tuwima fantastyczna geografia, geologia, zoologia, botanika: „dziwoskały – dziwogady […] dziwodrzewa – dziwoptaki”. Nowe miejsce powitane zostaje po portugalsku – ekstatycznym okrzykiem i niepoważną pochwałą flagi brazylijskiej: „Viva Cruizero! Viva Whisky! / Viva Bandeira Nacional!”.Narracja poetycka o drugiej podróży morskiej z Rio de Janeiro na Manhattan (na statku „Uruguay”, w maju 1941 roku), będąca zamknięciem brazylijskiego epizodu biografii Tuwima, rozpoczyna się od opisu monumentalnej figury Chrystusa na górze Corcovado, przechodzi w apostrofy do Zbawiciela, by przekształcić się w antypapieską dygresję. Dopiero (na wzór Pana Tadeusza) genetyczny związek Kwiatów polskich z Rio de Janeiro został ujawniony w Epilogu tomupierwszego. Kwiaty brazylijskie to nie tylko egzotyczna replika kwiatów rodzimych, ale też dopełnienie chimerycznej budowy poematu. Właśnie w Epilogu bukiet brazylijski zostaje ułożony i związany. O ile Kazimierz Wierzyński w cytowanym już Wierszu z Rio nie chciał nawet pytać o to, jak nazywają się kwitnące brazylijskie drzewa, o tyle Tuwim fascynował się „wściekłą roślinnością” oraz „fantastycznymi kwiatami”, studiował też dziwne kształty drzew, swoiste fenomeny przyrodnicze, tak odległe od przyzwyczajeń europejskiego oka. Według Tuwimowego dowcipnego określenia brazylijskie drzewa to „instytucje botaniczne splątane lianami”. Poeta czerpał pełnymi garściami z portugalskich określeń botanicznych („Flor de Ipé, Jasmin de Cabo, Maracujà”), a także przywoływał topograficzne nazwy dzielnic Rio de Janeiro, tłumacząc pierwszy impuls twórczy („Z Copacabany, z Ipanemy, / z Tijuca, z Botofago, z Leme / wybuchła polskich słów kwiaciarnia”). Więcej jeszcze: wyczulony na brzmienie języka poeta smakował słowa. Brzmienia egzotyczne, dodajmy, tworzą świetne ornamenty w bogatym wystroju poetyckim nostalgicznych powrotów do kraju dzieciństwa. Jednakże widmowe Rio de Janeiro Juliana Tuwima nie zjawia się w pełnej widzialności. Raczej z kilku studiów, szybką kreską naszkicowanych, można utworzyć ideę tego miasta czy też mit miasta. Malownicza przestrzeń, tak piękna, że nierzeczywista, postrzegana jest jak jakiś odprysk Atlantydy lub miasto-cud wstępujące ku górze, wznoszące się do lotu. W Tuwimowej apostrofie pojawia się pochwala miejsca, w którym skumulował się nadmiar możliwości stworzenia. Takie miasto nie powinno istnieć, bo przekracza miary wyobraźni: Kto cię wymyślił? Kto wybredził? Chyba ocean swym bełkotem Wmówił cię brzegom łatwowiernym I wrzeźbił w ziemię cud bezmierny… A inni mówią – i uwierzę – Że to Stworzyciel na spacerze Pijanym krokiem Cię wytańczył… Zatem Rio to według poety kaprys natury oraz uwolniona od systematycznego planu kreacji boska improwizacja. Nie trzeba jednak zapominać, że dla Tuwima wojenna eskapada do Brazylii miała wartość dlatego, że wyzwoliła polskie słowo poetyckie. W PRL powroty do tamtych przeżyć były w wypowiedziach Tuwima nieliczne, raczej marginalne. Może poeta nie chciał wracać do tamtych przeżyć, ponadto uchodźstwo wojenne oraz emigracja okazywały się tematem ledwo tolerowanym. O cudach świata odległego poeta napomyka „prywatnie”, jakby mimochodem. Weźmy wyznania, które pojawiły się w rozmowie z Marią Szczepańską, opublikowaną w „Dzienniku Literackim” w listopadzie 1947 roku: „Szkoda, że nie mieliśmy czasu pomówić o Ameryce i Brazylii, tak prywatnie, nie do wywiadu. Rio de Janeiro… cóż to za miasto, mówią, że najpiękniejsze miasto świata…”. Tuwim dodaje jednak zdanie: „[…] dla mnie żadne Rio, dla mnie najpiękniejszą na kuli ziemskiej jest Warszawa”. Jeśli wpatrzymy się w ten punkt na małym kontynencie i rozważymy emocjonalne przywiązania poety, to okaże się, że tutaj doznanie piękna jest trudne, ponieważ łączy się z heroizmem i Kwiatach polskich tak brzmi coda poetycka: „Dziękuję. Muito obrigado / Za Rio i za wiersz wygnańczy”. Dla wygnańców i świadków historii wizja niezwykłego miasta utworzonego ze wzgórz i zatok, błękitu i powietrza, wydaje się nierealna, zbyt oddalona. Wyjazd Juliana Tuwima do Rio de Janeiro nie przypadł na czas szczęśliwy. Wolność i lotność wyobraźni ograniczają obowiązki poetyckie – wobec siebie i wobec wspólnoty, wyroki dziejów, niekorzystne obroty Ligęza, „Mówią, że najpiękniejsze miasto świata”. Julian Tuwim w Rio de Janeiro, „Topos” 2014, t. 21, nr 1–2, s. 15–22. » Informacje » Julian Tuwim Julian Tuwim (ur. 13 września 1894 w Łodzi, zm. 27 grudnia 1953 w Zakopanem) – polski poeta żydowskiego pochodzenia, pisarz, autor wodewili, skeczy, librett operetkowych i tekstów piosenek, jeden z najpopularniejszych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Współzałożyciel kabaretu literackiego „Pod Picadorem” i grupy poetyckiej „Skamander”. Bliski współpracownik tygodnika „Wiadomości Literackie”. Tłumacz poezji rosyjskiej, francuskiej, niemieckiej oraz łaciny. Brat polskiej literatki i tłumaczki Ireny Tuwim, kuzyn aktora kabaretowego i piosenkarza Kazimierza "Lopka" Krukowskiego. Jego bratem stryjecznym był aktor Włodzimierz Boruński. Podpisywał się ponad czterdziestoma pseudonimami Oldlen, Tuvim, Schyzio Frenik, Wim, Roch Pekiński. Życiorys Lata młodości (1894–1916) Urodził się 13 września 1894 w Łodzi, przy ul. Widzewskiej 44, w mieszczańskiej rodzinie zasymilowanych Żydów. W latach 1904–1914 uczęszczał do Męskiego Gimnazjum Rządowego w Łodzi. Na początku uczył się słabo, nie okazywał zainteresowania przedmiotami ścisłymi, zwłaszcza matematyką, przez co powtarzał szóstą klasę. W 1905, z powodu przetaczającej się przez Łódź rewolucji, rodzina Tuwimów musiała opuścić miasto i schronić się na pewien czas we Wrocławiu. Zadebiutował w 1911 przekładem na esperanto wierszy Leopolda Staffa. W roku 1913 miał miejsce jego właściwy debiut poetycki, wiersz Prośba opublikowany został w Kurierze Warszawskim. Utwór poeta podpisał inicjałami St. M., poznanej w 1912, swojej przyszłej żony Stefanii Marchwiówny. Pobyt w Warszawie (1916–1939) W 1916, z myślą rozpoczęcia studiów, przeniósł się do Warszawy. Studiował prawo i filozofię na Uniwersytecie Warszawskim (1916–1918), ukończył jedynie po ich jednym semestrze. W trakcie studiów rozpoczął współpracę z czasopismem Pro Arte et Studio. Był jednym z założycieli grupy poetyckiej Skamander w 1919. 30 kwietnia 1919 poślubił Stefanię Marchew. W czasie wojny polsko-bolszewickiej pracował w Biurze Prasowym Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego. W młodości inspirował się twórczością Leopolda Staffa (pisał o tym w swych pamiętnikach). Członek założyciel Związku Artystów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS). Życie na obczyźnie (1939–1946) W 1939 wyemigrował przez Rumunię, Włochy do Francji. Wspólnie z Janem Lechoniem, Antonim Słonimskim, Kazimierzem Wierzyńskim oraz Mieczysławem Grydzewskim (określanymi jako poeci satelici) spotykali się w paryskiej kawiarni Café de la Régence. W obliczu kapitulacji Francji latem 1940 i osobistego zagrożenia, Tuwim, razem z Lechoniem, udali się przez Hiszpanię do Lizbony, a następnie do Rio de Janeiro (Brazylia), gdzie dołączył do nich Kazimierz Wierzyński. Ostatecznie wspólnie też wyjechali do Nowego Jorku, gdzie poeta mieszkał przez blisko pięć lat (1942–1946). Tuwim z Oskarem Lange pisali dla pism Nowa Polska oraz Robotnik, natomiast Wierzyński oraz Lechoń utworzyli Tygodnik Polski. Z kolei Grydzewski wyjechał do Londynu, gdzie pozostał redaktorem naczelnym demokratyczno-liberalnego tygodnika Wiadomości Polskie, Polityczne i Literackie, a po wojnie Wiadomości, odpowiednika krajowych Wiadomości Literackich. Członkowie grupy poetyckiej Skamander stanowili pierwszą, wielką falę emigracji polskich literatów i poetów. Przyczyną rozpadu grupy były prosowieckie sympatie Tuwima. Ostatnie lata w Polsce (1946–1953) Do Polski Tuwim wrócił w czerwcu 1946 roku i stał się osobowością chronioną, adorowaną i uprzywilejowaną przez ówczesne władze. Został okrzyknięty poetą państwowym. W tym samym roku Tuwimowie adoptowali córkę Ewę. W latach 1947–1950 pełnił funkcję kierownika artystycznego Teatru Nowego. Po wojnie Tuwimowie otrzymali opuszczony dom w Aninie przy ul. Zorzy 19, gdzie mieszkali wraz z Ireną Tuwim. Dom ten po śmierci Tuwima nabył Piotr Jaroszewicz. W ostatnich latach życia Tuwim stworzył niewiele wierszy; czasami tylko ulegał prośbom zaprzyjaźnionych redaktorów, potrzebujących wierszy na rocznicowe okazje. Zajmował się tłumaczeniami i zbieraniem kuriozów literackich, które publikował w miesięczniku „Problemy” w cyklu „Cicer cum Caule”. Rodzina Ojciec poety, Izydor Tuwim (ur. 22 lipca 1858 w Kalwarii, zm. 1935), ukończył szkołę w Królewcu, następnie studiował w Paryżu, znał kilka języków obcych. Był urzędnikiem i korespondentem Azowsko-Dońskiego Banku Handlowego. Zmarł w 1935 i jest pochowany na nowym cmentarzu żydowskim w Łodzi. Matka, Adela z Krukowskich (ur. 9 stycznia 1872 w Mariampolu, zm. 1942), była córką właściciela drukarni, pochodziła z rodziny inteligenckiej, jej czterej bracia byli adwokatami oraz lekarzami. Po śmierci męża popadła w poważną chorobę psychiczną, próbowała popełnić samobójstwo. Ostatni okres życia spędziła w szpitalu dla psychicznie chorych w Otwocku. Podczas likwidacji otwockiego getta została zastrzelona przez Niemców 19 sierpnia 1942. Żonę, Stefanię Marchew (1894–1991), poślubił 30 kwietnia 1919 w Wielkiej Synagodze w Łodzi. Po powrocie z emigracji adoptowali córkę Ewę, która w 2006 założyła "Fundację im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim". Celem Fundacji jest udzielanie pomocy niepełnosprawnym i nieuleczalnie chorym dzieciom oraz niepełnosprawnej i nieuleczalnie chorej młodzieży, a także sprawowanie opieki nad dorobkiem artystycznym poety oraz jego siostry. Stan zdrowia Julian Tuwim przez znaczną część swego życia cierpiał na zaburzenia nerwicowe (agorafobia, nerwica wegetatywna) i depresję, które ograniczały jego normalne funkcjonowanie i pracę. Śmierć Zmarł 27 grudnia 1953 w pensjonacie ZAiKS-u "Halama" w Zakopanem na atak serca. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Twórczość Autor tekstów kabaretowych, rewiowych i librecista oraz autor tekstów politycznych. Współautor i redaktor pism literackich i satyrycznych (Skamander, Wiadomości Literackie, Cyrulik Warszawski). Tłumacz literatury rosyjskiej, Aleksandra Puszkina (Jeździec miedziany, Połtawa), W. Majakowskiego (Obłok. w spodniach). Autor popularnych wierszy dla dzieci, Lokomotywa, Ptasie radio, Pan Hilary, Słoń Trąbalski, Bambo. Bibliofil i kolekcjoner kuriozów (Czary i czarty polskie, Pegaz dęba, Cicer cum caule). Znany był ze swojego specyficznego humoru objawiającego się bystrością umysłu i świeżością. Świeżości tej szukał najczęściej w języku – głównym orężu modernizmu, a szczególnie postmodernizmu. Swe badania językowe rozpoczął od nauki esperanto jeszcze w latach gimnazjalnych. Tłumaczone na esperanto wiersze Staffa, a także Testament mój (Mia testamento) Juliusza Słowackiego i inne wiersze zostały opublikowane na łamach Esperantysty Polskiego (Pola Esperantisto). W późniejszych badaniach nad językiem tworzył neologizmy. Podobnie jak B. Leśmian, A. Wat i S. Młodożeniec, tworzył tak zwany język pozarozumowy (zaum), którego poznanie miało być aprioryczne i zgodne ze skojarzeniami każdego odbiorcy. Próby te wyraził w Słopiewniach. Poezja Tuwima uważana jest za jedną z najtrudniejszych ze względu na częste gry słów, zwielokrotnienia znaczeń jednego wyrazu poprzez inne, nie zawsze jasne podkreślenia niektórych słów w zdaniu jakby było ono niedokończone. Ogromna giętkość i błyskotliwość tego języka przyjmuje często koloryt humorystyczny, jak w Balu w Operze. Słowa przyjmują cechy opisywanej rzeczywistości (np. mistrzowsko zastosowana została rytmika i szelest polskich słów w Lokomotywie, przez co jest to wiersz-onomatopeja). Oprócz dzieł charakteryzujących się niebywałym pięknem i kulturą słowa, Julian Tuwim tworzył także wiersze pisane językiem potocznym, czy wprost wulgarnym (np. "Do prostego człowieka" czy "Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali"). Jedynym właścicielem autorskich praw majątkowych wszystkich utworów poety oraz jego siostry Ireny Tuwim-Stawińskiej jest Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, założona w 2006 r., przez córkę Tuwima Ewę Tuwim-Woźniak. Odznaczenia, nagrody i wyróżnienia Order Sztandaru Pracy I klasy (1949) Złoty Wawrzyn Akademicki (1935) Nagroda Literacka miasta Łodzi – dwukrotnie (1928, 1949) Nagroda polskiego PEN Clubu (1935) Nagroda Państwowa I stopnia (1952) Doktorat honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego (1949) Najważniejsze dzieła Juwenilia (1911–1918) – wczesne próby poetyckie, sam Tuwim nigdy ich nie wydał. Czyhanie na Boga (1918) Sokrates tańczący (1920) Siódma jesień (1921) Pogrzeb prezydenta Narutowicza(1922) Wierszy tom czwarty (1923) Czary i czarty polskie (1924) Wypisy czarnoksięskie (1924) A to pan zna? (1925) Czarna msza (1925) Tysiąc dziwów prawdziwych (1925) Słowa we krwi (1926) Tajemnice amuletów i talizmanów (1926) Strofy o późnym lecie Rzecz czarnoleska (1929) Do prostego człowieka (1929) Jeździec miedziany (1932, przekład Puszkina) Biblia cygańska i inne wiersze (1932) Jarmark rymów (1934) Polski słownik pijacki i antologia bachiczna (1935) Treść gorejąca (1936) Bal w Operze (1936, wyd. 1946) Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali (1937) Lokomotywa (1938) Kwiaty polskie (1940–1946, wyd. 1949) Pegaz dęba, czyli panopticum poetyckie (1950) Piórem i piórkiem (1951) Cicer cum Caule (1949–1953) Rzepka (1952) Tuwim w piosenkachPiosenki powstałe na podstawie utworów Juliana Tuwima, bądź specjalnie pod tym kątem napisane przez autora (alfabetycznie): Absztyfikanci Grubej Berty, piosenkę wykonał zespół Bez Jacka Berlin 1913, śpiewa do muzyki własnej Leszek Długosz Całujcie mnie wszyscy w dupę, Fokus w ramach projektu Poeci Chrystus miasta, Buldog na płycie Chrystus miasta Co nam zostało z tych lat?, śpiewa Chór Dana, Mieczysław Fogg Do prostego człowieka, piosenkę nagrały zespoły Liberum Veto, Włochaty oraz Akurat Do generałów, Buldog, na płycie Chrystus miasta Figielek, kompozycja Miłosz Bembinow, śpiewa Magda Polańska, chórki Agatka Chodyra Grande valse brillante (fragm. poematu Kwiaty polskie), muz. Z. Konieczny, śpiewa Ewa Demarczyk, ostatnio J. Steczkowska, J. Radek, Michał Bajor Humoreska, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Ja śpiewam piosenki, Hanka Ordonówna, Barbara Muszyńska, Halina Kunicka oraz Violetta Villas Jeżeli, śpiewa Czesław Niemen Kamienice, Buldog, na płycie Chrystus miasta Kobiece, śpiewa K. "Grabaż" Grabowski z zespołem Strachy na Lachy Kotek, kompozycja Miłosz Bembinow, śpiewa Magda Polańska i Iza Sobieraj Litania, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Lokomotywa, Trudny rachunek, Dwa Michały, muzyka Jarek Kordaczuk, śpiewa Basia Raduszkiewicz Lokomotywa, wykonuje Lilu w ramach projektu Poeci Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem, muzyka i śpiew Grzegorz Turnau Mieszkańcy, Buldog, na płycie Chrystus miasta Miłość ci wszystko wybaczy, muz. Henryk Wars, śpiewa Hanka Ordonówna, Jerzy Czaplicki, ostatnio również Kayah, Tatiana Okupnik Na pierwszy znak, śpiewa Hanka Ordonówna, ostatnio Czarno-Czarni Nędza, Buldog, na płycie Chrystus miasta Niczyj, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti O chorym synku, Buldog, na płycie Chrystus miasta Ostry erotyk, Buldog, na płycie Chrystus miasta Prośba o piosenkę, zespół Amanita Muscaria Pomarańcze i mandarynki (wiersz pt. Sen złotowłosej dziewczynki), śpiewa Marek Grechuta Pokoik na Hożej, śpiewa Zofia Terné, Hanna Orsztynowicz Tomaszów, muz. Z. Konieczny, śpiewa Ewa Demarczyk, ostatnio J. Radek, Marysia Sadowska Trawa, Wagabunda, ZHP; także zespół Pustki na albumie Kalambury Ty, Buldog, na płycie Chrystus miasta Venus, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti W Poroninie, śpiewa Paweł Kukiz i grupa Piersi Wiersz, w którym..., punkowa interpretacja utworu przez zespół KBTW? Wiosna, piosenkę wykonuje sopocki zespół Ćma Wspomnienie, muz. M. Sart, śpiewa Czesław Niemen, Grzegorz Turnau, Janusz Radek, Kobranocka Z wierszy o państwie I–IV, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Zadymka, Grzegorz Turnau, na płycie Historia pewnej podróży Znów to szuranie, w ramach projektu Poeci W 2008 r. nakładem wytwórni 4ever Music ukazała się składanka Co nam zostało z tych lat? Piosenki Juliana Tuwima. Pieśni, utwory kameralne i symfonie do wierszy Tuwima Karol Szymanowski – Słopiewnie na głos i fortepian op. 46bis (1921) Witold Lutosławski – Piosenki dziecinne na głos i fortepian: Taniec, Rok i bieda, Kotek, Idzie Grześ, Rzeczka, Ptasie plotki (1947); także w oprac. na głos i orkiestrę (1952) Witold Lutosławski – Spóźniony słowik na głos i fortepian (1947) lub głos i orkiestrę kameralną (1952) Witold Lutosławski – O Panu Tralalińskim na głos i fortepian (1947) lub głos i orkiestrę kameralną (1952) Henryk Mikołaj Górecki – Ptak, nr 3 z cyklu Trzy pieśni op. 3 (1956) Henryk Mikołaj Górecki – Pieśni o radości i rytmie op. 7 (1956/1960), zatytułowane cytatem z Tuwima; Henryk Mikołaj Górecki – Epitafium op. 12 na chór i orkiestrę do ostatnich słów poety (1958) Krzysztof Meyer – Quartettino na sopran, flet, wiolonczelę i fortepian (1966) Krzysztof Meyer – II Symfonia, do fragmentu Biblii cygańskiej (1967) Krzysztof Meyer – Spiewy polskie na sopran i orkiestrę: Swit, Dwa wiatry, Rzeź brzóz, Akacje, Motyle, Suma jesieni (1974) Miejsca w Łodzi związane z Tuwimem ul. Widzewska 44 – miejsce urodzenia (obecnie ul. J. Kilińskiego 46) ul. Szulca 5 (obecnie al. 1 Maja) – kamienica, w której mieszkał w młodości ul. Dzielna 50 (obecnie ul. Narutowicza 56) – kamienica, w której mieszkał w młodości ul. Andrzeja 42 (obecnie ul. Struga) – kamienica w której mieszkał ul. H. Sienkiewicza 46 – adres Gimnazjum Męskiego, do którego uczęszczał (obecnie III Liceum Ogólnokształcące im. T. Kościuszki) ul. Piotrkowska 104 – "Ławeczka Tuwima" ul. Moniuszki – pomnik Tuwima Cmentarz żydowski przy ul. Brackiej – można tu znaleźć mogiły rodziców Tuwima Pałac Młodzieży im. Juliana Tuwima w Łodzi Zobacz też Pozostali Skamandryci Antoni Słonimski Jarosław Iwaszkiewicz Kazimierz Wierzyński Jan Lechoń Hasła powiązane z Tuwimem Szpilki (czasopismo) Galeria Wielkich Łodzian Ławeczka Tuwima Polska nowela fantastyczna Ulica Juliana Tuwima w Olsztynie Inne Polscy autorzy palindromów Ocena artykułu przez internautów Średnia ocena: liczba ocen: 5 Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Występuje także w Nie mamy jeszcze żadnego albumu z tym utworem. Wyświetl wszystkie albumy dla tego wykonawcy Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Zewnętrzne linki Apple Music Nie chcesz oglądać reklam? Ulepsz teraz Shoutbox Javascript jest wymagany do wyświetlania wiadomości na tej stronie. Przejdź prosto do strony wiadomości O tym wykonwacy Obrazy wykonawcy Troom 1 337 słuchaczy Powiązane tagi rapunderground Undergroundowy raper z Nowego Sącza Wyświetl wiki Undergroundowy raper z Nowego Sącza Wyświetl wiki Undergroundowy raper z Nowego Sącza Wyświetl wiki Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Eripe & Quebonafide 4 379 słuchaczy Zabson 4 533 słuchaczy Bonson 17 115 słuchaczy Eripe 8 859 słuchaczy Deys x Essex 909 słuchaczy Szesnasty 3 691 słuchaczy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców From Wikisource Jump to navigation Jump to search >> Autor Tytuł Chrystus miasta Pochodzenie Czyhanie na Boga Data wydania 1920 Wydawnictwo Wydawnictwo J. Mortkowicza Druk Drukarnia Naukowa Miejsce wyd. Warszawa, Kraków Źródło Skany na Wikisource Inne Cały cyklCały tomik Indeks stron [ 60 ]CHRYSTUS MIASTA Tańczyli na moście, Tańczyli noc całą. Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, nożownicy, Łotry, złodzieje, chlacze wódki. Tańczyli na moście, Tańczyli do rana. Żebracy, ladacznice, Warjaci, chytre szpicle, Tańczyły tan ulice, Latarnie, szubienice, Hycle. Tańczyli na moście Dostojni goście: Psubraty! Starcy rozpustni, stręczyciele, Wstydliwi samogwałciciele. Wzięli się za ręce, Przytupywali. Grały harmonje, harmoniki, Do świtu grali, Tańczyli tan swój dziki: [ 61 ]Dalej! Dalej! Żarli. Pili. Tańczyli. A był jeden obcy, Był jeden nieznany, Patrzyli nań z podełba, Ramionami wzruszali, Spluwali. Wzięli go na stronę: Mówili, mówili, pytali, Milczał. Podszedł Rudy, czerwony: — Coś za jeden? Milczał. Podszedł drugi, bez nosa, Krościasty: — Coś za jeden? Milczał. Podszedł pijus, wycedził: — Coś za jeden? Milczał. Podeszła Magdalena: Poznała, powiedziała... Płakał... Ucichło. Coś szeptali. Na ziemię padli. Płakali. This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1927. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1951 or earlier (more than 70 years ago).[1]This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1927 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1927 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

chrystus miasta julian tuwim tekst